czwartek, 19 września 2013

Długo nie potrafiłam zebrać myśli, i nie dać ponieść się emocjom, które buzowały we mnie. Sami przekonacie się dlaczego. Trudna to sprawa z pewnością. Wszystko co opisuję jest szczere, bez zbędnej fabuły, i nadal będę tak pisała. Spróbuję pokrótce nakreślić sytuację i relacje jakie były miedzy Regem a no...? właśnie jak ich nazwać? właścicielami pałacyku? pracodawcami? czy, też właścicielami Rega? którzy dzień po dniu, rok po roku okręcali go swoim bluszczem zależności, nim się spostrzegł, a było już za późno, by być wolnym człowiekiem. Na pozór był, przywykł do takiego życia, wydawało mu się, że to normalne i tak być powinno. Niestety ja widziałam to inaczej.
Reg zaczął pracę u Gaya B. czyli właściciela zameczku. Był to bardzo dobry człowiek, jak zarówno jego żona. Bardzo wzajemnie się polubili. Właśnie wtedy narodził się biznes pola campingowego. Reg wspominał jak pojawili się pierwsi goście, jak wspólnie z bossem cieszyli się z pierwszych sukcesów. Gaj B. był bardzo bogatym człowiekiem. W jego piwnicy do dziś stoją trofea z polowań na safari, był ważną ,,figurą'' w zagranicznych bankach, miał służbę na dzwoneczek i długo by o tym pisać, ale nie znam aż tak dobrze ich historii, przy tym wszystkim został dobrym człowiekiem. To właśnie On dał Regowi mieszkanie w zameczku potwierdzając to na piśmie, że może mieszkać w nim tak długo jak tylko zechce. Pismo to gdzieś po latach zawieruszyło się, tak bywa czasami. Pomieszczenia które dostał, nie można było nazwać mianem mieszkania, ponieważ nie było tam kuchni, łazienki, toalety, żadnego ogrzewania, czy też podłóg. Zawinął więc rękawy i pomału przystosowywał pomieszczenia na mieszkanie. Z Cancilu  położyli podłogi, zamontowali grzejniki. Reg sam zrobił łazienkę doprowadził wodę i tak pomału wszystko nabierało wyglądu. Mógł zaczynać szczęśliwe żyć, niczego więcej nie potrzebował, i tak nawet było przez dłuższy okres. Na rodzącym się campingu zajęcia nie brakowało. Został managerem, więc do niego należało zapisywanie w książce przybywających gości, jak i rozliczanie za czas pobytu. Do jego obowiązków należało prowadzenie  księgowości i rozliczenia z bankiem. Po jakimś czasie Gay i jego żona stali się starymi ludźmi, potrzebowali opieki. Jedyny syn Naigel przejął biznes, stał się więc nowym bossem Rega. Syn nie był tak dobroduszny jak ojciec. Zabrakło mu ochoty by doglądać starych rodziców. Reg gotował i nosił posiłki by nakarmić i obmyć ludzi, którzy w swoim czasie okazali mu serce. Naigel poślubił Peny ładną drobną blondyneczkę, z tego związku urodziła się Marry i Matthew. Tę rodzinę poznałam osobiście. Gdy przyjechałam do Anglii. Reg ciągle pracował dla nich, będzie to już 36 lat!!! to naprawdę imponujący staż, co z tego? jak później się dopatrzyłam nigdy nie opłacali za niego składek ubezpieczeniowych, i nigdy nie miał płatnego urlopu! dla bossa dostępny był przez 24 godziny na dobę, przez siedem dni w tygodniu. Poza swoimi obowiązkami, gratis zajmował się prywatnymi sprawami państwa B. na przykład opieką nad pawiami, i masą innych spraw, o których musiał pamiętać. Nie rozumiałam dlaczego sam zainteresowany nie zadbał o swój interes? pewnie zakładał, że będzie pracował , dopóki oczu nie zamknie, więc emerytura nie będzie mu potrzebna.



Oto pawie którymi opiekował się Reg , piękne były z rozłożonym ogonem
Gdy drążyłam temat, zaczął naprawiać błąd jaki popełnił, na dzień dzisiejszy już otrzymuje emeryturę. Nadal pracuje. Boss uznał go za swojego poddanego, wiele razy czułam to przez skórę. Gdy już zamieszkałam z Regem widziałam jak reaguje na jego telefony, nie podobało mi się to bardzo. Nie umiałam usiedzieć spokojnie gdy o dziewiątej wieczorem spożywaliśmy kolację i zadzwonił telefon. Domyśliłam się kto dzwonił, bo Reg opuścił w połowie uniesioną do ust łyżkę i podnosił się od stołu.
-Kto dzwoni? -zapytałam, choć znałam odpowiedź
-Boss -powiedział i nadal wstaje
-Nie Reg, usiądź i zjedz, zdążysz pójść, On może być Twoim bossem, przez osiem godzin, ale nie przez dwadzieścia cztery na dobę-o dziwo posłuchał mnie, choć był spięty. Dla mnie niestety adrenalina podskoczyła, nie godziłam się na takie traktowanie, na brak poszanowania drugiego człowieka. Czasami potrafił zadzwonić po jedenastej w nocy, bo właśnie nabrał ochoty na przejrzenie dokumentacji, to jakiś horror. Ja z czymś takim nie umiałam się pogodzić. Podjęłam walkę o szacunek dla Rega, o to by sam umiał siebie docenić. Niestety coraz mniej podobało się to Peny patrzyła na nas "krzywym'' okiem. Wiedzieliśmy, że to ona pociągała za sznurki, mimo że nie odzywała się słowem, choć wcześniej była milusia. Matthew gdy szedł z matką udawał, że nas nie zauważa, gdy jednak ta znikała uśmiechał się i był bardzo miły. Normalnie jak w cyrku. Dużo było aktów mobbingu z ich strony, bo jakże ktoś śmiał burzyć ustalony rytm i porządek. Miałam to gdzieś!... ważne, że Reg nauczył się szanować siebie.  
Przez jakiś czas na pozór wszystko było super. Tym czasowo wprowadziła się do nas moja córka Agnieszka z wnuczką i zięciem. Każdy szuka swojego szczęścia na ziemi. Oni jak wielu Polaków podjęli próbę znalezienia go w Anglii, z Regem robiliśmy wszystko by im pomóc.
Po około roku Boss powiadomił Rega o mitingu na którym chciał poruszyć kwestię mieszkania. Jako żona miałam prawo uczestniczyć w tym spotkaniu, to także dotyczyło mnie, a poza tym nie mogłam zostawić Rega samego z dwoma przeciwnikami bossem i jego synem Matthew, który stał się w miedzy czasie kolejnym szefem biznesu.
Tak więc na wyznaczony dzień i godzinę, zwolniłam się wcześniej z pracy. Pełna obaw co nas czeka, byłam gotowa do rozmów. Poprosiłam o pomoc w tłumaczeniu Pawła K. który biegle władał językiem, nie mogłam pozwolić sobie, na niezrozumienie czegokolwiek, i chciałam, by mnie również dobrze zrozumiało. Nie miały to być pogaduszki z koleżanką. Panowie spóźnili się dwie godziny. Była to ignorancja z ich strony, źle to odebrałam, byłam coraz bardziej zestresowana. Może o to im chodziło? Cóż zobaczymy pomyślałam, wchodząc do domu w którym znałam każdą dziurę w desce, gdyż wiele razy pracowałam w nim.