czwartek, 16 maja 2013

Chyba większość kobiet dopadały chwile frustracji i złości na wszystko wokół. Zwłaszcza kiedy ręce wyciągały się do kolan od ciężkich siatek z zakupami, a w tym czasie "pan'' siedział przed telewizorem. Nerw dopadał na rachunki, które przyprawiały o ból głowy. Ja w każdym razie tak miałam, myślałam wtedy (to się chyba, nigdy nie skończy'' A jednak, stało się inaczej, aż wierzyć mi się nie chce, że było to możliwe. Przy Regu nie myślałam o żadnych rachunkach, kupowałam to na co miałam ochotę, bo to nie było moje zmartwienie czy wystarczy na opłaty. Niewiarygodne, że mnie to spotkało. Może będzie to krótka chwila, z racji jego, a może też mojego wieku, to jednak warto po pławić się w takim komforcie psychicznym. Taki stan osiągałam tylko w Anglii, gdy wracałam do Polski, niby wszystko było okej, to jednak czułam dziwny niewidzialny ciężar, chyba przez te długie lata zasiedział się na moich barkach i zwalić go nie potrafię. Kiedyś nie miałam domu, dziś mam dwa, w jednym i w drugim czuję się bardzo dobrze, gdyż jestem u siebie, jestem niesamowitą szczęściarą. Podobało mi się masę rzeczy, które chciałam wysyłać do Polski, chyba nie pozbyłam się manii chomikowania, z czasów kiedy brakowało mi wielu rzeczy, i gromadziłam wszystko na czarna godzinę. Wiem, że w wielu domach, ta czarna godzina nigdy się nie kończy i to jest nie fer. Jeździłam na Car-budy i wynajdywałam super ciuchy, często oryginalne, często z metkami za przysłowiowy "psi grosz" brałam do ręki i zastanawiałam się komu mogłoby to się przydać, może dla którejś z córek, a może dla którejś z ich koleżanek, kupowałam ogrom ubranek dla dzieci, masę cudownych zabawek, którymi zasypywałam wnuki. Wpadłam w szał kupowania i wysyłania do Polski. Reg mi w tym nie przeszkadzał, tylko czasami głową pokręcił i nosił za mną siatki, bym miała wolne ręce do oglądania kolejnych rzeczy, które właśnie wpadły mi w oko. Moje wysyłki rzadko ważyły poniżej stu kg. a mój rekord wyniósł  387kg. Sama się wtedy przeraziłam co ja robię. Ale szybko znalazłam sobie wytłumaczenie "przecież sama trampolina ważyła 67kg.'' ha ha ha. Musiałam jakoś się ocknąć i sięgnąć po rozum do głowy, że tego wszystkiego jest już za dużo, zabawki walają się po kątach, z ubranek dzieci szybko wyrastają i leżą zbędne w kącie, szkoda kasy. Dobrze, że córki umiały dzielić się ze swoimi koleżankami, więc sporo rzeczy trafiało do nich.
Właśnie kurier wyładował przed domem moje paczki  ha ha :)

W czasie buszowania po bazarach trafiłam na porcelanową lalkę, ale nie taka zwykłą, ta była zakonnicą, od razu ją kupiłam, no i stało się złapałam nowego bakcyla. Zaczęłam kolekcjonować porcelanowe lalki znaczna część ma na szyi oznakowanie z jakiej pracowni pochodzi, numery serii kolekcji i takie tam bzdety. Prawdziwy kolekcjoner obraziłby się na mnie, że takie informacje nazywam bzdetami dla mnie miała podobać się lalka, a nie pracownia z której pochodzi. Mój zbiór dziś liczy około siedemdziesięciu sztuk.

To od tej lalki wszystko się zaczęło
Oto kilka lalek z mojej kolekcji
Serce mnie bolało, gdy przechodziłam obok markowych, naprawdę świetnych zabawek, poczynając od maluszków do dzieciaków, które już mogą budować swoją fantazję bawiąc się nimi. Pomyślałam, będę kupowała zabawki, najpiękniejsze jakie spotkam, by dać możliwość zabawy nimi wszystkim dzieciom. Chyba odezwała się we mnie mała dziewczynka, z czasów gdy o zabawkach mogłam tylko śnić. Doskonale wiem co się wtedy czuje. Pamiętam jak patrzyłam z zazdrością na małą zwykłą plastikową laleczkę w ręku koleżanki, a ona nie chciała dać mi się nią pobawić. To wszystko do mnie wróciło i serce zapłakało na myśl, że teraz też są takie dzieci i to w mojej okolicy. Właśnie wtedy powstało moje marzenie, by otworzyć Bawialnię, nie taką zwykłą, ale moją. Niezwykłą pełną serca, gdzie każda dziewczynka będzie mogła stać się księżniczką jeśli tylko zechce. Mamusią gdzie będą czekały na nie naturalnych wielkości bobasy w wózkach, z masą ubranek pampersów i wszystkich akcesoriów dla dziecka. Sprzedawczynie, fryzjerki, lekarki, kąciki z interaktywnymi zwierzaczkami, długo mogłabym tak wymieniać, pomysłów mam milion i kupione już zabawki, które tylko czekają by wyskoczyć z pudełek. Niestety nie mam odpowiedniego pomieszczenia do którego miałyby dostęp dzieci z wiosek i kolonii, to o te dzieci chodzi mi najbardziej, by wyrwać je z przydomowego błota, miałabym dla nich darmowe karnety, bo wszędzie bieda. Moim  marzeniem, by dać dzieciom "Skrawek Nieba'' bo właśnie tak będzie nazywała się moja bawialnia. Może zdążę przed śmiercią... Może uda mi się wydać bloga, jako książkę i zarobić jakieś środki, które pozwolą zrealizować moje marzenie, będę walczyć o swoje marzenie, bo uwielbiam patrzeć na szczęśliwe dzieci.

4 komentarze:

  1. z całego serca ,życzę Ci żebyś mogła zrealizować to cudowne marzenie... żebyś mogła ten "Skrawek Nieba" przychylić dzieciom...

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj !!! Serdecznie Dziękuję , bardzo bym chciała by się spełniło Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Teresko, na pewno spełnisz swoje marzenie...
    Trzymam kciuki.
    Pozdrawiam. :)))

    OdpowiedzUsuń