piątek, 13 lipca 2012


Rankiem ostrożnie otworzyłam oczy. Patrzę i nie wierzę! Nadal jestem w pokoiku, w którym poprzedniego wieczoru pożegnałam się z życiem! Jak to możliwe, sądziłam przecież, że rtęć jest zabójcza! W sercu dziękowałam Bogu i duchom opiekuńczym, że nie zadziałało! Tak silne emocję, które towarzyszyły mi przy tym czynie, otępiły zdrowy rozum i przekonałam się, że gniew jest złym doradcą. Była to mocna lekcja na przyszłość! Przez resztę życia nie popełniłam już więcej takiego błędu! Przekazałam to moim córkom mówiąc „Ochłoń, przemyśl i dopiero wtedy podejmij decyzję”. Moje impulsywne działanie mogło skończyć się tragicznie! Nadal nie rozumiałam jak to się stało, że nic mi nie było?!? Ani bólu głowy, ani wymiotów, kompletnie nic…! Pomyślałam „Pan Bóg ma inne plany wobec mnie”. Tylko mój mąż był nie zadowolony i często mi docinał „może dać Ci dwa termometry, bo jeden na Ciebie nie działa”. W takich chwilach patrzyłam na niego z politowaniem, bo tylko na tyle zasługiwał i myślałam „Dla kogo chciałam umrzeć?!? Nie jesteś wart mojego życia!”.


O tym zdarzeniu wiedział jeszcze jego brat cioteczny Mirek ze Śląska, który właśnie przyjechał w odwiedziny do cioci Celi, czyli mojej teściowej. Przyszedł rano razem z mężem do naszego domu, w którym był totalny bałagan. Było mi wstyd, że doszło do takiej awantury! Siniaki nabierały ostrego koloru, całe przedramię było niemal czarne. Jedna z koleżanek w pracy Lilka R. nie mogła na to spokojnie patrzeć. Bardzo mnie przekonywała bym zrobiła obdukcję i złożyła doniesienie do prokuratora. Nie chciałam tego słuchać, bo jak to na męża donosić?!?
- Tu nie chodzi o donoszenie - przekonywała - Chodzi o Ciebie! Następnym razem zrobi to samo! Komu się poskarżysz? Kto stanie w twojej obronie? Chcesz tak żyć?
Oczywiście, że nie chciałam! Miała dużo racji w tym co mówiła! Czuł się moim panem i władcą, często przekonywał mnie o swojej nietykalności! „Ja, Mirek Barszcz - mogą mi wszyscy naskoczyć!”. Choćby tylko po to by przytrzeć mu nosa warto było złożyć doniesienie! Czuł się bezkarny, miał rodziców z bardzo dobrą opinią w mieście i znajomości wysoko postawionych osób, które mogły wiele! Ja nie miałam nikogo poza przyjaciółką, która mogła mnie tylko wysłuchać. Musiałam sobie jakoś radzić i bronić przed brutalnym życiem.







Posłuchałam Lilki i poszłam po obdukcję do lekarza, a ona pomogła mi napisać doniesienie do prokuratora. Podle się z tym czułam, jak zdrajczyni! Po jakimś czasie Mirek dostał wezwanie, jeszcze wtedy na Milicję. Czytając pismo zrobił wielkie oczy ze zdziwienia, nie spodziewał się czegoś takiego! To był szok dla niego i od razu pobiegł z tym do mamusi! Można sobie wyobrazić jaką to wywołało furię! Ktoś śmiał naruszyć dobre imię ich syna! Nazwisko Barszcz było odtąd notowane w prokuraturze! Jak śmiałam zrobić coś takiego! Nie liczyło się to, że byłam granatowa, na pewno na to zasłużyłam! Długo nie musiałam czekać gdy do naszego domu wpadła teściowa, teraz dopiero zaczęło się dziać! Zaczęła robić przemeblowanie, wszystkie meble kupione na raty upchała mi w malutkim pokoiku. Jedna szafka na drugiej, prawie pod sufit, tak że zostało wąskie przejście, którym mogłam przecisnąć się bokiem do wersalki, gdzie spałam razem z dzieckiem. Nie odzywałam się, niech robi co chce, miałam to gdzieś! Dorotka do dziś pamięta ten zapchany pokoik! W kuchni też zrobiła rewolucję! Podzieliła szafeczki, naczynia i garnki, tylko lodówka musiała być wspólna, ale każdy miał swoje półki. On przynosił gotowe dania od mamusi, ja radziłam sobie sama. Lecz gdy zabrakło mu jedzenia wyjadał moje, kpiąco mówiąc „Co w mojej lodówce to moje”. Na koniec teściowa wspólnie z mężem wręczyli mi wszystkie rachunki do opłaty, bo skoro mam wszystkie meble to muszę je spłacać! Pewnie chcieli pokazać mi, że bez nich jestem nikim i nie poradzę sobie! Pracowałam ciężko i poradziłam sobie! Uznałam, że ma płacić mi na utrzymanie dziecka, w innym wypadku podam go o alimenty! Teściowa wściekła się lecz wzięła ten obowiązek na siebie i regularnie pocztą wysyłała mi pieniądze. A synek mógł żyć beztrosko!!! Co za głupia miłość matki do dziecka, masakra!!! Dała mu tym samym pozwolenie na picie i gubiła go! 

 


Po kilku wizytach na Milicji, dostaliśmy wspólnie wezwanie do Prokuratury! Okropne było to przeżycie, nigdy nawet w najgorszych snach nie przewidziałabym, że do czegoś takiego dojdzie! Koszmar…! Prokurator przeczytał obdukcję sporządzoną przez lekarza i kilka innych rzeczy. Stwierdził, że za taki wynik obdukcji i znęcanie psychiczne grozi mu do pięciu lat pozbawienia wolności, jeśli tylko wystąpię z pozwem cywilnym do sądu. Widziałam jak spuścił głowę, już nie był takim bohaterem! Prokurator zapytał co zamierzam dalej robić w tej sprawie? Odpowiedziałam, że NIC. Bo nie było moim celem zamykanie go w więzieniu, ale chęć dania mu do zrozumienia - że nie jest moim panem i że nie jest nietykalny! A ja mam jak się bronić i nie do końca jestem sama!


W domu zaczęły się ciche dni i miesiące, nie odzywaliśmy się do siebie ani słowem! Było to lepsze niż konflikty, bał się już awanturować. Każde z nas mieszkało w swoim pokoju. Zaczęłam uodparniać się na wymarzoną miłość, było minęło, koniec…! Musiałam żyć najlepiej jak umiałam. A wiedziałam czego oczekuję od życia. Dam radę!!!


DZIĘKI CI PANIE

Panie Boże rzuciłeś mnie na głęboką wodę życia!
Tonęłam! w rwącej wodzie rzeczywistości
Ciernie wbijane w serce, krwawiły mocno
Ostatkiem sił chwytałam brzegu!
Szukałam drogi przez życie
Wskazałeś mi ją, wiem to
Obdarzyłeś Weną
Dzięki Ci Panie
Rodziną… dziećmi
Dzięki Ci Panie
Na krzyżówce życia, postawiłeś przyjaciółkę!
Dzięki Ci Panie

***

Palące ramiona, oplatają myśl
Spala się, nim powstać zdąży
Kamienny mur, wyrósł między nami!
A już myślałam… nie ma muru
Zbierałam owoce, które nie zakwitły
Uwiłam gniazda swym ptaszynom
Gdzie srebrny potok, z nieba spływa
W sercach miłość roznieca
Rozdaje nadzieję, jak cukierki


TRZY SŁOWA

Przepraszam!
Że nie potrafię stąpać po wodzie
Przepraszam!
Nie umiem otworzyć Nieba
Przepraszam!
Za zbyt dużo marzeń, puszczonych latawcem
Dziękuję!
Za kałużę przed domem
Dziękuję!
Za dzień dobry o poranku
Za ptaki na niebie
Za siłę górskiego potoku
I kryształową czystość jego wód
Proszę!
Bądź miłościw mnie grzesznej

2 komentarze:

  1. Dobrze zrobiłaś, że doniosłaś do prokuratury na męża boksera. Byłaś bardzo dzielna, przeciwstawiając się Mirkowi i jego rodzinie.
    Uściski.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki ! to go usadziło na długo .Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń