czwartek, 11 października 2012


Dzieci zdrowe i właściwie już odchowane. Dwie z córek poszły już na swoje, powinnam być już spokojna i szczęśliwa. To dlaczego nie byłam? Czułam się zmęczona, wszystko było nie tak! Zmartwień i kłopotów bez liku, miałam wrażenie, że nigdy się nie skończą. Na szklanym ekranie widziałam piękne obrazki - Wenecja, Hawaje, Londyn! Nie dla mnie one! Kobiety wprost od fryzjera, profesjonalny makijaż. Ja robiłam go sobie w 10 minut, a włosy farbowałam sama. To niesprawiedliwe, że tak jest myślałam. Zaczynałam tracić energię, bo cokolwiek bym robiła, nie wiem jak bardzo bym ręce urabiała, zawsze widziałam dno wworku potrzeb”. Musiałam wymyślić coś, bym mogła dorobić po godzinach pracy. Widziałam w sklepach obrazy w 3D, ale były ze skóry i nie wiem z jakich jeszcze materiałów. Podobały mi się, ale były za drogie. Zaczęłam więc tworzyć obrazy dosłownie z niczego! Wykorzystywałam do tego celu to co znalazłam ciekawego na drodze, w rowach, w lasach - czyli gałązki, trawy, korę, kamienie i to wszystko łączyłam ze sobą. Okazało się, że moje prace wyszły całkiem fajne! I znalazły swoich nabywców. Była klientka, która zamawiała ich całkiem sporo i bardzo dużych rozmiarów. Byłam zmuszona robić je w garażu! Nie wiem co dalej z nimi robiła, ale bardzo się jej podobały.


 To jeden z obrazów, wykonany z traw i patyków.
Ten sam obraz lekko z profilu, tak by pokazać jak wygląda.
Tu obraz na żółtym tle. Każdy mógł zamówić odpowiedni do swojego koloru ścian.
I jeszcze jeden w takim kolorze.
Ostatni z obrazów, który zachował się na zdjęciu.


Tak właśnie wyglądały moje obrazy. Rzecz jasna, że każdy był inny - i jak to mówiąpieniądze leżą na ziemi trzeba umieć je tylko podnieść!”. Nauczyłam się tego i wystarczyło by nie zginać! W mieszkaniach na ścianach w dziecinnych pokojach malowałam bajki. W przedszkolach Nad Łyną i na Hamburgu całe ściany były w moich malunkach, Czerwony Kapturek był o głowę większy ode mnie. W Agroturystyce do dziś kolorowa ściana zdobi front budynku. Radziłam sobie jak mogłam.

Moja przyjaciółka - Terenia K. widziała jak miotam się, upadam i potykam, pomagała mi w trudnych chwilach. Broniłam się przed jej pomocą, nie chciałam nadużywać jej przyjaźni, bo przecież nie jest tak źle! Przekonywałam ją, że dam radę. Ale ona wiedziała swoje, nie słuchała mnie tylko mówiła:
- Dziś ja Ci pomagam. Może kiedyś trzeba będzie mi pomóc, nigdy nic nie wiadomo!?! Któregoś dnia wyszła z propozycją:
- Wiesz, mam pomysł. Może otworzysz sklep spożywczy w Olsztynie, ludzie zawsze będą musieli jeść, więc będą robić zakupy - Miała rację! Ona od wielu lat prowadzi z powodzenie taki sklep, w którym zatrudnia siedem osób i dobrze jej się wiedzie.
Ale dla mnie taka propozycja była delikatnie mówiąc szalona!
- Ty chyba oszalałaś! Nie mam kasy, a Ty mówisz o sklepie!?!
- Pomogę Ci na początku z zaopatrzeniem i dam swojego pracownika. Przez trzy miesiące będę opłacać Ci ZUS, jak się odbijesz to mi po trochu oddasz - i tak snuła piękne wizje przyszłości. Patrzyłam na nią i nie mogłam wyjść z podziwu do czego jest zdolna. Powiedziałam tylko:
- Dziękuję , ale absolutnie nie! Zbyt dużo masz do stracenia, za dużo ryzykujesz, jeśli się nie uda to Ty stracisz! A ja nie będę miała z czego ci oddać. Jesteś kochana ale NIE!
- Nie stracę wiem, że się uda - próbowała mnie przekonać.
Później dowiedziałam się, że szukała odpowiedniego lokalu dla mnie. Chodziła na przetargi , bo może trafi się coś odpowiedniego. Upierała się bym spróbowała. Jeśli się nie uda to nie będziesz mi oddawać, bo to ja się upieram, nawet w ten sposób próbowała mnie przekonać!
- Jesteś moim Aniołem, nie narażę Ciebie na takie straty. Wolę jeść chleb z solą. Swoje pieniądze mogłabym zaryzykować, Twoich nigdy! Koniec rozmowy w tym temacie.Jeszcze jakiś czas próbowała wrócić do tematu, ale ja nie mogłam na to się zgodzić…


9 komentarzy:

  1. Teresko, obrazy prześliczne stworzyłaś. :)))

    A przyjaciółki Tobie zazdroszczę...

    Piękne podziękowanie...

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie dziękuję Tak już 36 lat nasza przyjaźń trwa ! bez chwili zwątpienia , na dobre i złe

    OdpowiedzUsuń
  3. Obrazy bardzo ładne. Bardzo fajny film i koliber w nim :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pani Teresko obrazy cudowne !!! Jestem pelna podziwu Pani talentu.
    Prezentacja bardzo wymowna i wiele wnosi w zycie by naprawde docenic jakim to skarbem sa PRZYJACIELE.
    Jednym slowem bezcenni ...
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bardzo dziękuję ! Tak Pani Aniu, Przyjaciele są potrzebni jak powietrze , bez nich trudno żyć , pod warunkiem że są prawdziwi. Ja mam to szczęście, dziękuję za to Bogu że postawił mi, ich na mojej drodze życia .Pozdrawiam

      Usuń
  5. Pani Teresko! Podejrzałam u mamy (Jadzi B.) na fb link do Pani bloga i tak się zaczytałam, że nie mogłam się oderwać :) pierwszego dnia przypaliłam przez to naleśniki (6 z 11 ;>), a drugiego w ogóle zapomniałam o obiedzie (z dwojga złego, to chyba lepiej ;])!! Teraz czytam Pani wpisy na bieżąco i z niecierpliwością czekam na kolejne! Miała Pani ciężkie życie i niesamowicie umie Pani ubrać to w słowa. W którymś wpisie pisała Pani o bukietach z suszonych kwiatów, pamiętam, że i moja mama miała na nie 'fazę' jakiś czas temu :) I jestem pod ogromnym wrażeniem Pani talentu, piękne obrazy Pani tworzy, a tym z tego wpisu nie mogę się nadziwić - wspaniałe. Pozdrawiam Panią serdecznie i życzę wytrwałości przy tworzeniu bloga!
    Julka :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ślicznie dziękuję ! szkoda tylko tych naleśników ha ha ! to bardzo miłe to co tu przeczytałam , cóż mogę powiedzieć ?? chyba tylko to, że jak odwiedzę mamę to odsmażę te naleśniczki a za piękny wpis Dziękuję Pozdrowienia dla mamy i całej rodzinki !

    OdpowiedzUsuń