Bardzo blisko naszego domu było jeziorko, tak zwane „mleczarskie”, z racji tego że w pobliżu była mleczarnia. Tuż obok mleczarni był cmentarz, dobrze że nikt nie wpadł na pomysł by inaczej nazwać to jeziorko, haha! Jeziorko było zagospodarowane - były pomosty, kąpieliska i ratownik. Latem często z grupą chodziliśmy się tam kąpać. Któregoś lata nad jeziorkiem buszowało trzech Mirków! Dziwnie to brzmi, ale tak się zdarzyło, że trzech chłopaków i każdy z nich miał na imię Mirek!! Pierwszy Mirek mieszkał w Bartoszycach, drugi - brat cioteczny pierwszego przyjechał w odwiedziny ze Śląska, a trzeci był serdecznym przyjacielem z „piaskownicy” tego pierwszego. Od Mirków się zaroiło!
Pewnego dnia Mirek „Ślązak” powiedział:
- Patrzcie jako fajno dziołcha! - o tym dowiedziałam się znacznie później z ich opowiadań. No i cała trójka zaczęła mi się przyglądać!!! Boże jak dobrze, że o tym nie wiedziałam, bo bym się ze wstydu spaliła! Nie miałam pojęcia, że urządzili sobie na mnie polowanie, który pierwszy mnie poderwie!!! Niezła jazda!
Miałam już około siedemnastu lat i chłopcy krępowali mnie! Nie należałam do brzydkich, ale nie byłam też przesadnie piękna. Normalna, drobnej figury dziewczyna, nie wysoka - taka metr pięćdziesiąt w kapeluszu haha. W domu dziecka mieliśmy wydzielony kawałek trawy, gdzie można było się opalać, a było to tuż przy ogrodzeniu sąsiadującym z ogrodem Mirka! W ogrodzie stała altanka, w której mieli jakiś tapczan, stoliczek i sprzęt muzyczny (czyli magnetofon szpulowy)!!! Magnetofony były wtedy dwu- i czterościeżkowe. Dziś, gdy to wspominam, to czuję się jakbym opisywała epokę kamienia łupanego!! Przy dzisiejszej technice haha, czuję się jak dinozaur z tamtych czasów!! Tak to niestety wygląda. Wtedy to było coś, bo nie każdy miał magnetofon.
Chłopaki popisywali się przebojami z kaset, muza leciała na „fula” i przyjemnie było się nam opalać. Hitem tamtego lata były piosenki „Radość o poranku”, „Autobusy zapłakane deszczem”, „Nie bądź taki szybki Bill” i wiele innych, które do dziś budzą sympatyczne wspomnienia. Z chłopaków największą odwagą wykazał się Mirek z Bartoszyc. Podszedł do ogrodzenia i zawołał mnie. Trochę nieśmiało zapytał:
- Wyjdziesz dziś wieczorem do ogrodu?
- Nie! Nie wolno nam o tej porze wychodzić z domu.
- To może jutro? Będziecie się tu opalać?
- Nie wiem?!?
Z tych wszystkich chłopaków, najbardziej podobał mi się Mirek ze Śląska. Chłopaki rozpoczęli swoje zaloty. Polowanie było rozpoczęte!!!
Dla przypomnienia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz